niedziela, 6 czerwca 2021

Po drugiej stronie lustra: Część V

 


W gospodzie było gwarno. Mimo późnej godziny zgromadzeni mężczyźni nie byli śpiący. Wydawali się mieć więcej energii niż za dnia. Być może za sprawą alkoholu, być  może przez grę w kości i związane z hazardem emocje. Jedni wygrywali, drudzy przegrywali, jedni posyłali drugim zadowolone uśmieszki, inni milkli markotnie. Zapach potu był wszechobecny i przytłaczający. Wzmacniał się z każdą godziną, był gorzki, piekący. Na dworze nie było wiatru, który mógłby wpaść przez otwarte okiennice i rozdmuchać duchotę. Gorąco unosiło się w powietrzu, wzmagając intensywność zapachów i działanie alkoholu. 

Philip kończył właśnie czwarty kufel piwa, od którego szumiało mu w głowie. Gdyby mógł wziąłby jeszcze jeden, ale nie miał już na to pieniędzy. Jakaś rozsądniejsza myśl podpowiedziała mu, że to dobrze, że nie wziął więcej monet – wtedy na pewno by się nie pohamował i wydałby je wszystkie, byle tylko jeszcze dłużej utrzymać ten stan. To błogie uczucie i rozluźnione ciało. Umysł wolny od zmartwień… 

Potrzebował tego. Zwłaszcza po informacji, jakie dostał od Merilyn, które doszczętnie namieszały mu w głowie. Czy to szaleństwo wdzierało się podstępem do jego myśli, czy to cały świat był przeciwko niemu? Nie był pewien. Niczego nie był pewien! 

Chciał w jednej chwili zerwać się z miejsca i pobiec do Pedra, by sprawdzić, czy ten wciąż miał pergamin, czy tego również sobie nie wymyślił… Ale przecież pamiętał dokładnie drogę, którą pokonał do domu przyjaciela. Pamiętał jego ojca stojącego w drzwiach. Kolację, którą go poczęstowano i zwinięty pergamin.  Pergamin namacalny i stary, zapisany słowami ich przodków, który Pedro trzymał w dłoniach i starał się rozszyfrować. 

czwartek, 13 maja 2021

Po drugiej stronie lustra: Część IV

     Pedro niekiedy wstrzymywał oddech i przygryzał wargi. Nie chciał wydawać z siebie żadnych dźwięków, żeby przypadkiem nie zbudzić przyjaciela, który zasnął już jakiś czas temu. Robił to zwłaszcza w chwilach, kiedy Philip poruszał się delikatnie i osuwał się niżej na sienniku. Wiedział, że to było niepoprawne – podglądać go, kiedy spał niewinnie i myśleć o nim w sposób, w jaki był pewien wcale mu nie wypadało, ale jego wyobraźnia nie dawała się pohamować. Dlatego zerkał nań co raz, odrywając spojrzenie od opasłych ksiąg, które wyniósł chyłkiem z pracowni, gdy miał już pewność, że Morgan spał snem mocnym i głębokim. Serce tłukło mu przy tym w piersi ze strachu. Miał wrażenie, że robił coś niedozwolonego. Coś z czego ojciec nie byłby zadowolony. Starał się ukryć za sobą wszystkie ślady i stąpać tak cicho, żeby nie naruszyć żadnej podłogowej deski; był cichszy od myszy, przez co huk własnego serca  odbijał mu się w głowie jak huk trzepanych dywanów. Nie został przyłapany. Przez to, jak dobrze znał pracownię i jak często w niej przebywał, bez problemu znalazł odpowiednie księgi. Morgan był zakochany w ich ojczystym języku, badał go od lat i Pedro wiedział, że byłby w stanie przetłumaczyć cały tekst na pergaminie od razu, ale skoro Philip nie chciał zdradzać nikomu ich tajemnicy, Pedro wiedział, że musiał sobie poradzić bez jego pomocy. 

Zresztą był w stanie to zrobić! Będąc tak przygotowanym jedynie kwestią czasu było, aż w końcu uda mu się odkryć sens wszystkich słów. Był wielce zmotywowany. Wystarczyło mu jedynie zerknąć na pogrążoną we śnie twarz, aby szukać z jeszcze większym zapałem, nie zważając na ból oczu i słabe światło świec.

środa, 28 kwietnia 2021

Po drugiej stronie lustra: Część III

 Biały kot przypałętał się pod zbudowany z kamienia dom, szukając w jego cieniu odrobiny chłodu. Chodził zgrabnie w tę i z powrotem wzdłuż ściany, wodząc żółtymi ślepiami po otoczeniu. Futerko miał sklejone w niektórych miejscach, w innych zaś było całkiem puszyste i wyglądało na miękkie. Łapy przesuwały się bezszelestnie. Wygryzione, poszarpane uszy miał nadstawione, nasłuchując w gotowości, aż Pedro zrobi gwałtowny ruch; rzuci się, by go przepędzić albo ciśnie w niego kamieniem.

Chłopak ani drgnął. Siedział pod potężną śliwą przed domem, której kwiaty, spadające przy silniejszym wietrze, umilały mu widoki. Białe płatki otaczały go wkoło, mieszając się z trawą, w którą wplątywał palce, gdy czytał. Teraz jednak wpatrywał się w sierściucha, który najwyraźniej zrobił tu przystanek przed dalszym polowaniem. Sądząc po jego uważnym wzroku, Pedro gotów był sądzić, że to on miał być ofiarą. 

Zwierzę trwało chwilę w bezruchu z naprężonym grzbietem, nim straciło zainteresowanie chłopakiem. Widząc jego miękkie spojrzenie i powolne ruchy ominęło go i poszło dalej, nie wyczuwając zagrożenia. 

Pedro westchnął ciężko, marząc, by wsunąć dłoń w futerko i powoli podniósł się na nogi. Do zwierzęcia zbliżał się wolno, a to od razu całe się zjeżyło. 

– No chodź – powiedział, zbliżając się nieustannie. – Możesz tu mieszkać. Będę ci przynosił jedzenie, zobacz, jaki jesteś wychudzony. – Kucnął i w takiej pozycji zaczął podsuwać się do kota. Dzielił ich już niespełna metr i młodzieniec zaczął wierzyć, że przekonał do siebie sierściucha, skoro ten nie uciekł jeszcze w popłochu. Zadowolony pokonał ostatnie centymetry i pochylił się, patrząc w żółte ślepia. 

niedziela, 18 kwietnia 2021

Po drugiej stronie lustra: Część II

W porcie panował gwar. Pracujący mężczyźni podśpiewywali piosenki, niekiedy sprośne, niekiedy zwyczajnie wulgarne, żeby umilić sobie pracę. Philip nie należał do milczących. Miał donośny głos, który się wybijał, a reszta… Reszta, można rzec, robiła mu chórki. Nie męczył się przy tym zanadto. Przeciwnie śpiewem dodawał sobie sił, kiedy brakowało mu jej w rękach. 

Niestety stary Ateron pilnował ich tego dnia niemal bez ustanku, sprawdzając czy wszystko idzie po jego myśli i jest robione na czas. Był dzisiaj w wyjątkowo złym nastroju. Ponoć wieczorem mieli przyjechać do Pran jacyś ważni dyplomaci, a co za tym szło, robota do tego czasu miała być zrobiona. Philip sprężał się więc, nie zważając na pękające odciski na dłoniach i ogólne przemęczenie. Reszta mężczyzn, która z nim pracowała, nie czuła takiej presji; nie zależało im aż tak na każdym groszu. Robota miała być zrobiona – i będzie – ale po co ten pośpiech? 

Philip nie gniewał się na towarzyszy, był przyzwyczajony do nadstawiania karku. Nie podobał mu się tylko uważny wzrok pracodawcy, który śledził niezadowolony ich każdy ruch. 

Czasami jednak mieli chwilę wytchnienia, kiedy stary Ateron litował się i szedł dla nich po świeżą wodę, gdy poprzednia się skończyła. Tak też było i tym razem. 

 – Philip, druhu, wyluzjże w końcu – odezwał się jeden z rosłych mężczyzn. 

 – Właśnie, bo wykitujesz! – zarechotał kolejny. Łopatę wbił w ziemię i oparł się na niej, odciążając obolałe nogi. 

wtorek, 30 marca 2021

Po drugiej stronie lustra: Część I

W niewielkim domostwie na skraju miasta, gdzie kurz mieszał się z nieuprzątniętym, zaschniętym błotem, mieszkańców ze snu wybudził krzyk. Krzyk nie były niczym niezwykłym, dzieci ryczały cały czas, często z głodu, a często ze złości, więc matka nawet nie trudziła się, by do nich wstawać. Tak samo jak zmęczony pracą od świtu do nocy ojciec.

To jednak nie one nie dawały spać w nocy, a najstarszy syn, który wybudził się z koszmaru z panicznym krzykiem na ustach. Pled, na którym leżał, był mokry od potu, mokre były jego włosy i skóra. Ciało miał jak z kamienia, ciężkie, niemalże niewładne, siłę woli jednak większą, dlatego poruszał się z ogromnym wysiłkiem na sienniku.  

Deski skrzypnęły, gdy bose stopy zetknęły się z ich powierzchnią. Dźwięk w niezmąconej niczym ciszy wydawał się głośniejszy niż za dnia. Głośny na tyle, że Philip bał się, że zbudzone wcześniej dzieci zaraz przylecą do niego z izby obok. Nie chciał tego, dlatego stanął w bezruchu i nasłuchiwał. Serce biło mu nienaturalnie szybko. Ciało zroszone potem obsychało dzięki podmuchom letniego wiatru; wciąż ociężałe, wciąż niezdolne do płynnych ruchów. 

Sylwetka w ciemności poruszyła się dopiero, gdy oddechy domowników się wyrównały. Deski dalej skrzypiały, mimo że umazane brudem stopy starały się unikać tych najgłośniejszych, by nie robić hałasu. 

Philip ostatnio często wędrował do okna w środku nocy, trasa ta była mu więc dobrze znana. Mógł przemierzyć ją w całkowitej ciemności, nawet gdy nie widział chociażby zarysu własnych dłoni. Nie potrzebował ich widzieć. Chciał tylko zaczerpnąć świeżego, nocnego powietrza. Chciał uspokoić myśli, wsłuchując się w szum płynącej niedaleko rzeki, chociaż to nie pomagało. Szum ten jakby brzęczał mu w głowie. 

czwartek, 11 marca 2021

Zostań o poranku: Bonus I

 

Rocznica



Łukasz nie mógł zmrużyć oka przez całą noc, wiedząc, co nadchodzi. Był niespokojny, w głowie miał tysiąc myśli i tysiąc zmartwień, co do tego, jak przebiegnie ten dzień, którego świt jeszcze nawet się nie zbliżał. I tak doskonale zdawał sobie sprawę, że wstanie przed nim. Wymknie się niepostrzeżenie, starając się nie oddychać, aby nie obudzić śpiącego obok mężczyzny. Bezszelestnie opuści wygrzane łóżko i ubierze się w łazience, by nie robić zbędnego hałasu. Założy czarny, elegancki garnitur, staranie ułoży włosy i wyjdzie, zostawiając Jerzego samego w kamienicy, a ten będzie spał jeszcze długo po wczorajszym wernisażu. Być może nie obudzi się nawet do jego powrotu. 

Plan ten chodził mu po głowie już od kilku dni i z niejakim trudem zachowywał go w tajemnicy przed Jerzym. Patrzył więc teraz na niego w ciemności, niemalże przepraszająco, mając jednak nadzieję, że Gos prześpi smacznie czas jego nieobecności i nie będzie się zamartwiał, gdzie też podział się jego partner. 

Niemniej, zdawał sobie sprawę, że jest to najpewniej płonne życzenie. Sen Jurka często bywał płytki, zwłaszcza nad ranem, jak gdyby już wtedy mężczyzna czuwał, czy wszystko jest na swoim miejscu. Czy on jest na swoim miejscu… 

Nakonieczny uśmiechnął się na tę myśl. Jurkowi w niektórych kwestiach zdecydowanie było blisko do paranoika i mimo że starali się wspólnie pracować nad różnymi… problemami w ich życiu nie wszystko mogli naprawić od razu. 

Teraz jednak to nie Jurek zaprzątał najbardziej jego głowę. Z westchnieniem spojrzał na wyświetlacz telefonu. Nieubłaganie zbliżała się czwarta.

poniedziałek, 1 marca 2021

Po drugiej stronie lustra

 

OpisPran na ogół niczym nie różniło się od setek innych miasteczek w Wirunie. Wszyscy zdawali się zapomnieć, jakie skrywało tajemnice, a nieliczni, którzy pamiętali, za wszelką cenę chcieli wyzbyć się tej wiedzy. Nikt już nie słuchał legend, więc te ucichły na przestrzeni wieków. 

Co jednak jeśli legendy ponownie zbudzą się do życia i same się o siebie upomną? Kusząc wizją wielkiego bogactwa, staną się realne dla pewnego młodzieńca, który zrobi wszystko, aby wyrwać się z nędzy. Nie spocznie nawet wtedy, gdy legendy okażą się najgorszym koszmarem, a na szali stanie życie jego i bliskiego mu przyjaciela. 



Ostrzeżenia: elementy nadprzyrodzone, przemoc, wulgaryzmy, sceny śmierci, opisy seksu
Gatunek: Fantastyka

Status: Nieskończone

Data publikacji: 30.03.2021 ????

Korekta: brak

Ograniczenia wiekowe: 18+

Spis treści: