piątek, 31 lipca 2020
Simowi bohaterowie
środa, 29 lipca 2020
Zostań o poranku: Rozdział 36
Rozdział 36: Odnaleziony spokój
Nie przejmując się, że zbliżała się noc zabrał się za sprzątanie. Zaczął od salonu, z którego zebrał wszystkie niepotrzebne rzeczy, zapakował je w worki i odłożył na klatkę, żeby na sam koniec wynieść je do mieszkania na dole lub na śmietnik. Wyrzucał wszystkie rzeczy, których nie używał od lat, a które tylko zabierały mu miejsce. Rośliny, te z żółtymi liśćmi i ze zwiędłymi łodyżkami, również musiały trafić do kosza, ale te które dało się odratować zostawił. Pracował w pocie czoła czując, że drżały mu mięśnie od wysiłku, a pot perlił się na skórze, gdy przesuwał meble i wycierał za nimi kłęby kurzu. Cholera, nie robił tego od lat a brud ukryty za fasadami porządku był odrażający.
Przestał dopiero po kilku godzinach, gdy pustka w żołądku i wysiłek sprawiły, że miał zawroty głowy. W lodówce miał tylko światło. Jego catering przestał przychodzić, kiedy on przestał go opłacać, co było fair, więc przez ostatnie dni Jurek nie dość, że schudł, to jeszcze nie miał prawie w ogóle siły jedząc raz bądź dwa razy na dzień jakieś gotowe żarcie ze sklepu.
Teraz kiedy godzina była późna, a on zmęczony jak nigdy, zostało mu zamówić coś, co doda mu jeszcze siły, by skończyć, co zaczął. Wybierając dla siebie łososia szybko z niego zrezygnował, kiedy zobaczył stan konta. Patrzył na nie pustym wzrokiem próbując przypomnieć sobie jakim cudem zniknęło z niego tyle pieniędzy.
środa, 15 lipca 2020
Zostań o poranku:Rozdział 35
Rozdział 35: Na dnie
Jadąc z powrotem musiał się zatrzymać na poboczu, żeby uspokoić oddech i zawroty głowy. Nie czuł się na siłach prowadzić. Nerwy sięgały zenitu. Ledwo wyszedł z tego domku, w którym mieli spędzić spokojny, odprężający weekend, a atak paniki niemalże zwalił go z nóg. Wciąż był zły, był wciekły, ale też przerażony i zdruzgotany myślą o tym, co zrobił.
Odszedł. Odszedł, ale musiał odejść. Jak mógłby zostać z człowiekiem, który nie chciał go takim, jakim był? Dla którego był ciężarem?
Łukasz mógł mówić, że mu na nim zależało i że chciał tej relacji, ale żeby tak mogło być Jerzy miałby pójść na leczenie? Nigdy tego nie zrobi! Nie był chory. Już raz mu wmawiano, że był chory i musiał się z tego wyleczyć, po czym okazało się, że jednak nie. Jego orientacja nagle nie była problemem. Nagle było okej, tak? Jurek mógł cierpieć, upokarzany i leczony ze swojej miłości do mężczyzny, a inni, chociażby taki Łukasz, mógł sobie normalnie żyć, otwarcie, bez tajemnic w szczęśliwym związku i teraz on też mógł, bo nagle to było normalne?
W dupie miał takie leczenie. Zniszczyło go to. Zniszczyło w nim wszystko, co było w nim dobre. I teraz niby znowu mieliby go leczyć? Z czego? Z lęku? Z tego, że nie ufał ludziom po tym, jakie miał przeżycia? Tak, nie ufał im! I Łukaszowi też nie będzie już potrafił zaufać.
piątek, 10 lipca 2020
Zostań o pornaku: Rozdział 34
Rozdział 34: Mróz i mrok
Jurek przeżył szok, kiedy spojrzał na telefon i dostrzegł, że styczeń powoli ustępuje miejsca lutemu. Nie wiedział, jak to się stało, że ostatnie tygodnie upłynęły mu tak, jakby to było kilka dni. Nic nieznaczące, pełne obaw i zmartwień dni…
Przełknął gulę w gardle, gdy odłożył smartfon na szafkę i przekręcił się, by dostrzec wbite w siebie brązowe oczy. Zamarł. Jak przez mgłę dotarły do niego wspomnienia wczorajszego popołudnia. Nie wiedział co powiedzieć. Było mu cholernie głupio, a uważny wzrok kochanka nie pomagał.
– Łukasz… – zaczął, zaciskając dłonie na kołdrze. Na samą myśl, co do niego mówił miał ochotę strzelić sobie w twarz. Nie dość, że się użalał, to jeszcze oskarżał go o nieczyste intencje… – Nie wiem, co mam powiedzieć.
– Nie musisz mnie przepraszać jeżeli o to ci chodzi. – Uniósł się na poduszce. – Po prostu obiecaj mi, że skończysz z piciem. To jedyne, czego mógłbym sobie życzyć
Jurek skinął wolno głową – dotarła do niego ta prośba – ale nie powiedział ani słowa. Wymowna cisza zapadła między nimi, powodując, że towarzysz spiął się i pokręcił zawiedziony głową. Jerzy nie potrafił tego obiecać. Wiedział, gdzieś głęboko w środku, że nie byłby w stanie wypełnić obietnicy. Jeszcze nie teraz. Może za tydzień albo dwa, kiedy sytuacja się ustabilizuje, a on będzie mógł ruszyć do przodu, wtedy przyrzeknie to Łukaszowi i…
Będzie mógł zacząć wszystko tak, jak powinien?