Tak tylko wspomnę, że ten rozdział jest zdecydowanie 18+. Czujcie się ostrzeżeni (bądź zachęceni) ;)
Rozdział 30: Zbliżenia
cz. II
Reszta dnia w pracy
była horrorem. Jurek zadręczał się wszystkim. Od tego, co mógł mieć w planach
Marcin i czy już je realizował – Jurek bowiem był przekonany, że Słowiński na
pewno chce odzyskać Łukasza – po to, co działo się za jego zamkniętymi
drzwiami. Przytłoczyło go to do tego stopnia, że drżały mu ręce, a on nie
potrafił narysować najprostszego szkicu.
Może Beata miała rację?
Może faktycznie tylko wszystko psuł…
Z takimi myślami wrócił
do domu, gdzie przywitała go cisza. Brakowało mu Janka, który najpewniej
potrafiłby rozgonić zmartwienia przynajmniej na moment. Do jego powrotu jednak
wciąż pozostawało kilka dni, Jurek więc nie mógł na to liczyć. Telefonowanie
też nie wydawało mu się słuszne. Co innego zobaczyć się z Czyżewskim twarzą w
twarz, a co innego wyżalać mu się w słuchawkę.
Najbardziej dołował go
brak odzewu ze strony Łukasza. Zazwyczaj o tej porze byli już umówieni, ale
wychodziło na to, że tego wieczoru nie mieli spędzić razem. Być może
Nakonieczny spędzi go z Marcinem? Na tę myśl coś przewróciło się Jurkowi w
żołądku. Czy oni faktycznie mogli jeszcze do siebie wrócić? Jurek odpowiedział
sobie w głowie, że mogli, bo niby dlaczego nie? Marcinowi niczego nie
brakowało, a jeżeli miał w sobie odpowiednią ilość motywacji i samozaparcia…
Całkowicie umykało teraz
Jerzemu jak chętnie Łukasz spędzał z nim czas i jak zachłannie domagał się
każdego pocałunku. Strach nasilał się, podrzucając mu przed oczy irracjonalne
obrazy, które z każdą chwilą stawały się coraz mniej irracjonalne w jego
głowie. Myślał o tym, że być może Słowiński właśnie siedział w samochodzie z
Łukaszem i nie dawał mu od siebie odejść, zatrzymując go pocałunkami.
Coś ścisnęło go w
dołku. Poszedł do kuchni, by się czymś zająć. Odgrzał obiad z cateringu, ale
kiedy ten już się przed nim znalazł, zdał sobie sprawę, że nie było możliwości,
aby go przełknął.
Reszta dnia minęła mu w
nerwach i na oczekiwaniu – cały czas miał nadzieję, że Łukasz się do niego
odezwie, chociażby i w środku nocy. Wymęczony tym wszystkim zasnął dopiero, gdy
nie zostało wiele do poranka. A kiedy się obudził w jego głowie pojawiła się
myśl, która nie chciała od niego odejść.
Może powinien się
zwolnić? Czy nie rozwiązałby tym części problemów? Swoich, Łukasza,
pracowników…? Co go tam jeszcze trzymało oprócz Nakoniecznego?
Jurek był pewien, że odejście
nie byłoby teraz problemem, a Łukasz by na nie przystał. Już żaden nie musiał
niczego sobie udowadniać, żaden nie dążył do klęski drugiego. Jurek wcześniej
bał się o swoją przyszłą karierę, bał się, że nie znajdzie pracy na godnej dla
siebie posadzie… Teraz? Teraz go to nie obchodziło. Jego problemy wyewoluowały
do tego stopnia, że znalezienie pracy było ostatnim, czym by się martwił. Bardziej
obchodziła go przyszłość firmy Łukasza, gdyby całkiem wypłynęło, co jest między
nimi. Przecież to byłby skandal. Zarówno on, jak i Łukasz byliby skończeni.
Marcin mógłby zrobić z tego piękną aferę… Ale nie tylko on. Beata, jego
przyjaciółka, również mogłaby mieć w tym jakiś cel, tak jak i na pewno kilka
innych osób.
Kiedy o tym myślał,
dopadała go coraz większa panika. Pobladł, twarz schwycił w dłonie i zastanawiał
się gorączkowo, dopóki nie nadszedł czas, gdy musiał wychodzić. Do pracy
pojechał bentleyem i przypomniał sobie, jak Łukasz zachowywał się wobec niego w
czasie lanczów – w ogóle nie zwracał na niego uwagi, traktował go jakby był
niewidoczny. On wiedział, że gdyby się jakoś zdradził to byłby problem. Z nich
dwóch Nakonieczny zachowywał się rozważniej, chociaż te łyżwy… Gdyby ich
zauważono…
Ten piątek nie
zapowiadał się najlepiej. Jurkowi znowu przyjdzie stawić czoła całemu gównie,
które nijak nie chciało się od niego odczepić, a on zwyczajnie nie miał na to
siły. Musiał zobaczyć się z Łukaszem. To było chyba jedyne wyjście, które
trochę go uspokoi. Na pewno nie uspokoiło go to, że kiedy szedł pustym korytarzem
po drugiej stronie zza drzwi Nakoniecznego wyszedł Marcin. Jurek spojrzał na
niego oniemiały. Niemalże zgubił krok. Słowiński patrzył na niego ostro. Nie
zwolnił, szedł pewnie i szybko nie odwracając spojrzenia od Gosa.
Kiedy się mijali,
Jurkowi serce biło w piersi jak oszalałe, a wszystkie mięśnie zesztywniały.
Przez moment był pewien, że Marcin się odezwie – zaatakuje go słownie, może
nawet go popchnie, ale Słowiński wyminął go bez słowa.
Gos odetchnął dopiero
kilka kroków dalej, nie odwrócił się. Wszedł do swojego gabinetu. Chwilę
później już pukał do drzwi Łukasza. Po zaproszeniu wszedł do środka i obrzucił
mężczyznę uważnym spojrzeniem.
– Minąłem się z Marcinem – oznajmił. Łukasz
mruknął coś niewyraźnie. – Wszystko w porządku?
– Jest beznadziejnie –
przyznał, odchylając się na krześle. Gos podszedł do biurka i usiadł po drugiej
stronie.
– Przez niego?
– Nie tylko.
– Przeze mnie? – Łukasz
parsknął.
– Skąd ci to przyszło
do głowy?
– Nie odezwałeś się
wczoraj.
– Miałem parszywy
humor. Nie chciałem go psuć tobie. – Jerzy skinął głową i przez chwilę milczał,
zbierając myśli.
– Wiesz, trochę o
wszystkim myślałem… – zaczął z wolna, marszcząc brwi. Wyłapał przy tym
zaniepokojone spojrzenie Łukasza, który spiął się na te słowa. – O nas – sprecyzował,
powodując tym jeszcze większą konsternację u mężczyzny. – O twojej firmie i o
tych plotkach… – kontynuował i dopiero wtedy Łukasz wydawał się odetchnąć. –
Wczoraj Beata powiedziała mi, żebym się od ciebie odczepił. Ona wie. – Wskazał
na nich ręką, pokazując na to, co między nimi było. Przełknął ślinę. Zrobiło mu
się gorąco ze stresu na samą myśl, że kobieta mogłaby to oznajmić światu, a on
nie potrafiłby się bronić. Teraz każdy atak na jego problem… Nie, nie problem,
jego naturę byłby nie do odparcia. Wywoływało w nim to panikę, bo on nie
potrafił sobie poradzić sam ze sobą, a co dopiero jeszcze z innymi?
– Ze mną też
rozmawiała. Mam wrażenie, że wszyscy zmówili się, żebym mnie swatać z powrotem
z Marcinem – szepnął, chwytając się za przewężenie nosa.
Gos poczuł jeszcze
większy zamęt. Niepewność wkradła się mu do serca, roszcząc tam sobie miejsce i
rozpychając się na boki z każdą chwilą rozrastając się coraz bardziej, aż w
końcu przekształciła się w strach. Strach, który towarzyszył mu przez całą
wczorajszą noc i który paraliżował go, kiedy myślał, że Marcin mógłby mu
odebrać jedyną osobę, która trzymała go przy zdrowych zmysłach i dawała szczęście.
Nie mógł pozwolić, żeby Słowiński odebrał mu to, na co czekał całe życie!
– Tak by było dla nich
najlepiej – wycisnął przez zaciśnięte zęby. – Ale niestety cię nie oddam –
powiedział, sprawiając tym samym, że Łukasz spojrzał na niego oszołomiony. W
końcu nic między sobą nie ustalali. Nie byli nawet razem. Mimo to Jurek uniósł
dumnie głowę i spoglądając mu prosto w oczy dodał: – Więc mogą się wszyscy
odpierdolić.
Źrenice Nakoniecznego
rozszerzyły się. Mężczyzna niepewnie skinął głową, a nawet odważył się posłać
Jurkowi delikatny uśmiech.
– Mogą się wszyscy odpierdolić – powtórzył z
ulgą. Te błahe, na pozór nic nie znaczące słowa, dodały mu sił, żeby stawić
czoła przeciwnościom jakie wyrastały mu na drodze. I mimo że Łukasz wciąż
musiał się liczyć zarówno z Marcinem jak i chociażby Beatą, która trzymała
stronę Słowińskiego, to mając przed sobą Jurka schodziło to na drugi plan.
– Nie powinienem tu
więcej pracować – Gos wypalił nagle, wybijając tym całkowicie towarzysza z
pantałyku.
– Słucham?
– Słyszałeś – mruknął,
zbierając się na odwagę, żeby spojrzeć w brązowe tęczówki.
– Daj spokój. Przecież
ostatnio o tym rozmawialiśmy… Nie możesz się poddawać, ze względu na innych.
Jurek przez chwilę
mierzył się z nim na spojrzenia.
– Nie poddaje się.
Myślałem o tym wczoraj i uważam, że tak będzie lepiej. Dla mnie i dla ciebie.
Beata już wie, rozumiesz? Jak się wyda, że zerwałeś z Marcinem, a zaraz potem,
że jest coś między nami, to nie dadzą ci żyć.
– Ale…
– A ja... Ja może
powinienem odciąć się od tego wszystkiego dla własnego zdrowia. Psychicznego – parsknął.
– Sam wiesz, że nie jest z nim najlepiej – dodał żartobliwie, żeby rozładować
atmosferę, chociaż był to raczej żart przez zaciśnięte zęby. Łukasz pokręcił
głową.
– Przemyślę to –
powiedział tylko, zaciskając palce na skroniach. Jurek miał ochotę go
przyciągnąć do siebie, żeby trochę go odciążyć od wszystkich problemów, ale nie
ruszył się z miejsca. Paraliżowało go na myśl, że ktoś mógłby wejść w tym
momencie i ich razem zobaczyć. Tak samo jak go paraliżowało na myśl, że Marcin
mógłby tu teraz wparować, bo zwyczajnie miał do tego prawo.
– Przyjedź do mnie po
pracy. – Myśl o Słowińskim zadziałała na Jurka niczym najdotkliwszy bodziec i
tym razem Gos nie wahał się zaprosić mężczyzny do siebie. Nie, kiedy na horyzoncie
pojawił się ten przeklęty Słowiński, gotowy wyrwać mu go z rąk! – Jeżeli
będziesz miał czas – dodał szybko, pesząc się minimalnie. – I ochotę.
– Będę – odparł.
Wydawał się przygnębiony i to w jakimś stopniu przez Gosa.
– W takim razie nie
będę ci już więcej przeszkadzał. Zobaczymy się wieczorem, ale jakbyś czegoś
potrzebował… To jestem do twojej dyspozycji – powiedział, wstając. Łukasz
potaknął, wpatrując się w jego łopatki i myśląc intensywnie.
Obaj balansowali na
cienkiej linie i obawiał się, że w końcu któryś spadnie, ciągnąc drugiego za
sobą.
Jerzy odwrotnie, poczuł
ulgę, gdy wyrzucił z siebie dręczącą go od rana myśl. W swoim gabinecie
czekając na ojca, uśmiechnął się. Może w tym wszystkim chodziło o to, by
odpuścić. Może to wcale nie świadczyło o jego porażce ani o poddaniu, a raczej
o rozsądku? Tak samo jak z wyścigami, robiło się tu zbyt destrukcyjnie. Jaki
był więc sens trwać tu dłużej, skoro mógłby zakończyć ten bolesny, chociaż
bardzo ważny, epizod?
Mógłby wziąć Łukasza ze
sobą i… ruszyć dalej. Spróbować ułożyć swoje życie na nowo.
Było chwilę po
szesnastej, gdy Jerzy stał przed lustrem w łazience i patrzył na siebie z mocno
bijącym sercem. Udało mu się skończyć projekt, nad którym pracował od dłuższego
czasu, chwilę po czternastej. Nie było sensu, żeby zaczynał czegoś nowego,
zwłaszcza że plan odejścia z firmy na dobre zakiełkował w jego umyśle. Sens
natomiast miało wrócenie do domu i… Przygotowanie się.
Dłonie mu drżały, gdy
przesuwał palcami po rozgrzanym od wody policzku. W pomieszczeniu było duszno i
gorąco. Na lustrze osadziła się para, biała i mętna niczym mleko. Zaburzała mu
obraz siebie. Nie widział dokładnie wszystkiego, co chciałby zobaczyć i
zdenerwowany przesunął dłonią po mokrej tafli. Spod palców wyrywały się skrzypiące
dźwięki. Przełknął ślinę. Serce waliło mu w piersi niezdrowo.
Wściekł się na to
cholerne lustro. Dlaczego do diabła nawet ono było przeciwko niemu? Najpierw
zaparowane, pokryte bielą, teraz z mazajami na całej powierzchni…
Zadygotał.
Oczywiście nie chodziło
o lustro, chociaż brudne i wypalcowane, zniekształcające obraz, nawet lepiej
oddawało stan w jakim się znajdował. Jakby nie przypominał siebie, jakby zza
mgły, jakby zdeformowany…
Zacisnął dłoń na
ręczniku, który owijał biodra i spojrzał w dół na nagi tors i bose stopy. Z
włosów kapała mu woda. W powietrzy unosił się duszący zapach perfum, a on stał
niezdolny do żadnego ruchu. Dygotał bezustannie, myśląc o tym, że chciał oddać
to ciało, swoje ciało, mężczyźnie. Łukaszowi.
Już kiedyś chciał oddać
swoje ciało mężczyźnie i nie skończyło się to dobrze. Myśl o tym przyprawiała
go o mdłości. Przypomniał mu się każdy raz, który dostał paskiem i upokorzenie,
gdy lekarz naśmiewał się z jego
cielesności i z jego pragnień, tłukąc je w drobny pył. Czuł się upokorzony
przez to, co miał w planach. Wstyd obezwładnił go pod prysznicem przychodząc w
najmniej odpowiednim momencie. Jakby był ukryty gdzieś głęboko i tylko czekał,
żeby się uaktywnić…
Patrząc na siebie przez
brudne lustro, oddychał ciężko. Krople wody skapywały z jego ciała tworząc pod
stopami kałużę, a on czuł, że tonie. Atak paniki nie mijał. Dudniło mu w uszach
i mroczyło przed oczami. Gorąco i para w łazience nie pomagały. Sprawiały, że
ciężko było mu złapać oddech.
– Jesteś obrzydliwy –
szepnął, wpatrując się w zamglone oczy w lustrze.
Obrzydliwy. Pedał.
Zboczeniec.
Czym szybciej wypadł z
łazienki. Oddechy brał świszczące i urywane, gdy zakładał na siebie pierwszy z brzegu sweter z
garderoby.
Nieprawda, przekonywał
się w duchu. Nieprawda to wszystko! To tylko słowa wpojone mu lata temu. Wstyd
wywołany lata temu… Nie był prawdziwy, nie miał podstaw, by teraz wkradać się w
niego podstępem i podszywać wszystko niepewnością!
Zrzucił ręcznik, drugą
ręką chwycił za dopasowane, czarne spodnie. Naciągnął je szybko, uprzątnął
bałagan. Jego oddech uspokoił się odrobinę, a szum w uszach się zmniejszył.
Chciał Łukasza. Czy
było to obrzydliwe czy nie, chciał go. Pragnął jego dłoni, jego ust, jego
ciepłego spojrzenia i reszty ciała, o której nie miał śmiałości myśleć. Chciał,
by to co było między nimi było na poważnie. By Łukasz był jego, żeby nie musiał
się martwić, czy ten przeklęty Słowiński…
Dzwonek.
Już?
Serce zabiło mu mocniej
w piersi, kiedy otworzył Łukaszowi drzwi. Bał się, że w jednej chwili atak
paniki do niego wróci, ale tak się nie stało. Było wręcz przeciwnie. Jurek
uspokoił się w chwili, kiedy zauważył jak mężczyzna ogarnia go spojrzeniem.
– Hej – przywitał się miękko,
przekraczając próg. Miał na sobie tę samą fioletową kurtkę co ostatnio i szary
szalik. Zaczął się rozbierać. Jerzy śledził wzrokiem ruchy jego rąk, gdy
ściągał szalik przez głowę i rozpinał zamek.
Bał się, cholera, bał
się, ale musiał przezwyciężyć strach, by móc normalnie żyć i ruszyć dalej tak
jak chciał. Dlatego nie pozwolił Łukaszowi skończyć jedynie na zdjęciu
wierzchniego ubrania. Położył dłonie płasko na jego ramionach. Obawiał się
spojrzeć mu w oczy, gdy przesuwał nimi po klatce piersiowej w kierunku drobnych
guzików. Chwycił za jeden i rozpiął go sprawniej niżby mógł się spodziewać. Za
pierwszym poszedł kolejny i kolejny, odkrywając coraz więcej jasnej skóry. Im
niżej jednak schodził, im więcej rozpiętych guzików miał za sobą, tym bardziej
dłonie mu drżały, a oddech stawał się płytszy. W pewnym momencie, kiedy ręce
miał tuż nad skórzanym paskiem, palce zaczęły mu się trząść tak bardzo, że nie
był w stanie rozpiąć ostatniego guzika. Coś ścisnęło go w środku. Coś kazało mu
szarpnąć za koszulę, a kiedy i to nie podziałało na twarzy Jurka odbiła się
wcześniejsza panika. Wtedy jednak poczuł na policzku dotyk zmarzniętej dłoni,
która objęła jego twarz. Łukasz zbliżył się wolno. Drugą dłonią przesunął od
jego boku do pleców, aż w końcu stanęli w uścisku.
– Co ty robisz? –
szepnął, gładząc rozgrzany policzek. Bił od niego taki spokój, że i Jurek stał
się spokojniejszy. W końcu spojrzał mu w oczy.
– Myślałem, że jesteś
na tyle dużym chłopcem, że nie trzeba ci tego tłumaczyć – odpowiedział,
przyglądając się, jak Łukasz przekrzywia głowę w prawo.
– Dlatego jesteś taki
zdenerwowany? – zapytał, pochylając się nad nim. Nie dał mu odpowiedzieć.
Zasypał go gradem pocałunków. Delikatnie całował wargi, skubał je, muskał.
Traktował jak szampana z najwyższej półki. Rozkoszował się smakiem. Kosztował
go powoli i z namaszczeniem, wkładając całego siebie w każdy pocałunek, którym
go obdarzał. Jurkowi wystarczyła chwila tak intensywnych, tak sensualnych
pieszczot, by zacząć drżeć w jego ramionach.
Skupiony na miękkości
ust, na gorącym języku niemalże jęknął, gdy poczuł na plecach powolne ruchy.
Łukasz potraktował go inaczej niż Jurek chciał potraktować jego. Nie szybko, nie
nerwowo. Pieścił go tak, jakby nic innego nie miało znaczenia. Dłonią przesuwał
wzdłuż kręgosłupa, biodra przysunął do bioder Jerzego i przyparł go do ściany.
Gos drgnął, kiedy chłód
przeniknął przez jego ciało. Zaczynał tracić oddech od pocałunków, od dłoni,
która wślizgnęła się pod sweter i spoczęła na wysokości żeber dociskając do
nich palce, i bioder, które napierały na niego mocno. Sapnął przymykając oczy,
kiedy Łukasz specjalnie się o niego otarł. Dotyk na żebrach palił, kontrastując
z chłodem bijącym od ściany. Chłód ten jednak niknął z każdą chwilą odpędzany
żarem, który buchał z ich ciał. Nie minęło długo aż obaj zrobili się twardzi.
Jurek ocknął się.
Otworzył oczy i obrzucił Łukasza chaotycznym spojrzeniem. Uwielbiał
zmierzwione, falowane włosy, które okalały jego twarz i pożądliwy wzrok, którym
go obdarzał. Zapach perfum doprowadzał go do szaleństwa, przypominając mu o
czymś ulotnym, o czymś co mieli już wcześniej, a co istniało jedynie w jego
podświadomości. Ten zapomniany pocałunek, z którego pamiętał tylko korzenną
mieszankę z nutą słodyczy, tak dobrze pasującą do Łukasza... Usta już znał, ale
za każdym razem działały na niego z taką samą siłą. Nie pamiętał, żeby w życiu mocniej
przeżywał pocałunki. Może pamięć go zawodziła… A może to sposób w jaki Łukasz
zawłaszczał sobie jego wargi… Westchnął, gdy mężczyzna odchylił mu głowę, a
potem przycisnął usta do szczęki, całując ją i zaczepiając zębami. Zostawiał na
niej zaczerwienione, wilgotne ślady. Dłoń dalej badała żebra Jerzego,
przesuwając palcami po ich zagłębieniach, jednak im niżej Łukasz schodził
pocałunkami po jego szyi, tym niżej zsuwał również palce aż w końcu zaczęły one
muskać podbrzusze i zatrzymały się na granicy czarnych spodni.
Jurek nie mógł tego
wytrzymać. Jego myśli szalały, ciało chciało się wyrwać i jednocześnie nie
chciało, ogarnięte przyjemnością na tyle, by zatrzymać się w tej chwili na
zawsze. Już nie było odwrotu. Nie chciał odwrotu! Przełamując się, wyciągnął
ręce i odpiął ostatni guzik koszuli Łukasza. Przesunął dłońmi po jego gładkiej,
okrytej jasnymi włoskami skórze brzucha i przymknął oczy, gdy poczuł jak język
mężczyzny wciska się w zagłębienie nad jego obojczykiem. Znowu westchnął,
nieprzyzwyczajony by ktokolwiek obchodził się z nim w taki sposób. Podczas
jednonocnych zbliżeń czułości nie wchodziły w grę, a jeżeli już jakieś były… To
raczej Jerzy zaspakajał potrzeby partnerek. Dlatego reagował tak silnie. Nie
był przyzwyczajony, żeby ktoś go tak całował, sprawiając, że kolana mu drżały i
gotowe były ugiąć się w jeden moment albo by badał dokładnie jego ciało dłońmi,
nie śpiesząc się, by zedrzeć z niego ubranie. On sam natomiast stawał się coraz
bardziej niecierpliwy. Spodnie uciskały nabrzmiałą męskość, tak samo jak robił
to Łukasz biodrami, sprawiając, że przyjemność przepływała przez niego falami.
Nawet nie zauważył, że jego oddechy zrobiły się płytsze i urwane, a biodra
czasami rwały się do przodu. Był zbyt pochłonięty płaskim brzuchem mężczyzny,
jego twardością i budową mięśni i tym, by zsunąć rozpiętą koszulę z jego
ramion… Zanim jednak przesunął dłońmi na tyle wysoko, by ją zrzucić, Łukasz
oderwał się od niego i odsunął na krok. Oddychał ciężko, spojrzenie miał
zamglone, a usta tak rozkosznie czerwione, że Jurek bez myślenia przyciągnął go
do siebie z powrotem i mocno pocałował.
– Mm, sypialnia. – Tyle
udało się powiedzieć Łukaszowi podczas gorączkowych pocałunków. Jerzy nie do
końca zarejestrował te słowa. Nie dopóki Łukasz nie pociągnął go w głąb
mieszkania aż do łóżka. Wtedy Jurek uniósł się na łokciach i spojrzał
przytomniej na mężczyznę, który stał nad nim ze zmierzwionymi włosami i
rozpiętą koszulą. Serce waliło mu w piersi niczym dzwon, gdy Łukasz wchodził na
łóżko, na niego i zawisł tuż nad jego twarzą. Jerzy poczuł na czole łaskoczące
go włosy i drgnął, gdy partner popatrzył mu w oczy. Przez chwilę nie mógł
uwolnić spojrzenia od czekoladowych tęczówek i pod ich wpływem zaczął zsuwać
się niżej, prostując łokcie, aż w końcu leżał płasko na łóżku z mężczyzną nad
sobą. Zadrżał, gdy doszło do niego jak daleko się posuwali. Wątpliwości jednak
nie zdążyły zagnieździć się w nim na dobre, kiedy Łukasz, wciąż patrząc na
niego pożądliwe, naparł na jego biodra wyrywając z ust Jerzego jęk. Wtedy
wszystkie myśli uleciały na rzecz rozkoszy płynącej z kolejnych pieszczot i
coraz bardziej chaotycznych szarpnięć bioder.
Jurek nie miał
wątpliwości, kto miał tutaj kontrolę. Co więcej, oddanie jej wcale nie przyszło
mu z trudem. Górujący nad nim Łukasz wywoływał dreszcze na całym jego ciele. Doprowadzał
go do szaleństwa, gdy tak pewnie się z nim obchodził. Zdjął z niego sweter i znowu
się nad nim pochylił, wznawiając wędrówkę warg po torsie. Zaczął od miejsca, w
którym skończył w holu, od obojczyka i obniżał się aż jego usta otarły się o
szeroką pierś. Lewą dłoń położył po boku swojej głowy i nim Jurek zdążył się
zorientować zahaczył paznokciem o jego sutek. Gos sapnął zaskoczony przez
dreszcz, który przeszedł mu po kręgosłupie, a po chwili wcisnął się bardziej w
materac, chcąc uciec od tego dziwnego, nieznanego mu dotąd dotyku, który nie
wydawał się w porządku. Nie, on nie był kobietą, żeby tak go dotykać! A jednak
Łukasz nie przestawał, co więcej chyba robił Jurkowi na złość, bo widząc jak
ten wierzga, chwycił jeden sutek między palce, a drugi między wargi, robiąc mężczyźnie
papkę zamiast mózgu. Och, co to było za dziwne uczucie! Jerzy odchylił głowę do
tyłu próbując unormować oddech, ale nie potrafił, kiedy czuł jak całe ciało się
spina, a członek pulsuje boleśnie w spodniach.
Wytrzymywał tę pieszczotę
dzielnie, chociaż policzki paliły go wstydem, a dłonie z trudem zaciskał na
kołdrze, by nie odsunąć od siebie Łukasza, który faktycznie musiał być diabłem
wcielonym skoro wymyślił dla niego taką formę tortury. Nie potrafił jej znieść
i nie potrafił przerwać. Mógł tylko drżeć, kiedy czuł na swoim sutku sprawny
język… W końcu Łukasz ulitował się nad jego duszą i wypuścił nabrzmiałą
brodawkę spomiędzy warg. Jurek uniósł głowę. Spojrzał na niego mętnym wzrokiem
i napotkał zadowolone spojrzenie. Sapnął.
Niech będzie przeklęty!
Tak łatwo przychodziło mu robienie tego wszystkiego, podczas gdy Gos musiał
zmagać się z falą najróżniejszych emocji. Przyjemność maskowała wstyd i robiła
to bardzo skutecznie, ale czasami wątpliwości przychodziły do niego niczym
cios. Tak jak teraz.
…Czy to wszystko na
pewno było słuszne?
Zanim wątpliwości posunęły
się dalej, Łukasz wznowił badanie każdego wgłębienia jego ciała pocałunkami.
Łaskotał go włosami. Paznokciami przesuwał po skórze wzdłuż boku, zostawiając
na niej lekko zaczerwienione pasy. Jurek przełknął ślinę. Czuł, że powinien odwzajemnić
jakoś te pieszczoty. Chciał dotykać Łukasza, chciał sprawić mu przyjemność.
Jednocześnie nie potrafił się przełamać.
Mógł tylko na niego
patrzeć i drżeć pod wprawnymi dłońmi i rozkosznymi wargami. Musiał się hamować,
by nie wydawać z siebie głośnych westchnięć, które cisnęły mu się na usta. To
było nowe. Jerzy zawsze był cichy, a teraz musiał zaciskać wargi, żeby tłumić dźwięki.
Łukasz w końcu to zauważył. Uniósł się i popatrzył na przygryzione usta, które
gotowe były zaraz pęknąć, jeżeli Jurek nie przestałby ich przygryzać. Zmarszczył
brwi i popatrzył na niego jakoś tak inaczej. Przez pożądanie przebiła się inna,
znana już Gosowi emocja. Troska.
– Wszystko w porządku?
– szepnął i podsunął się do góry. Otarł się przy tym całym ciałem o jego ciało,
na co ten tylko mocniej zagryzł usta i jedynie wydyszał:
– Mhm.
Łukasz uśmiechnął się.
Leżąc na nim wyciągnął dłoń i położył kciuk na nabrzmiałych wargach. Jurek w
końcu odpuścił i odetchnął głośno. Łukasz wciąż nie odrywał od niego
spojrzenia, od którego Gos zaczął się już powoli peszyć… Nie miał jednak do
tego powodu. Łukasz pochylił się nad nim i pocałował sponiewierane wargi.
Przesunął po nich językiem, na co Jurek syknął. Delikatna skóra jednak pękła.
– Musisz przestać sobie
szkodzić – Łukasz szepnął. Wyglądał jakby walczył ze sobą o opanowanie. Jurek
bowiem czuł na swoim ciele, że nie był opanowany.
To przerażało i
podniecało Gosa bardziej niż cokolwiek w życiu. Myśl, że do jego podbrzusza
właśnie przyciśnięty był nabrzmiały członek, odbierała mu oddech. Sprawiała, że
chciał go już, teraz… Z drugiej strony obawiał się, że gdyby to życzenie się
spełniło, co wcale nie było dalekie od realizacji, spanikowałby.
– Słyszysz? – Brak
reakcji zaniepokoił Łukasza, dlatego Jurek po chwili skinął lekko głową.
Oblizał wargi, czując jak te go delikatnie szczypią. Nie przeszkadzało mu to. Przeciwnie,
jeszcze mocniejszy dreszcz przeszedł po jego ciele. – Chcesz przestać?
– Boże, nie. – W końcu
udało mu się coś wykrztusić i to nawet z większym przekonaniem niż obaj byli w
stanie sobie wyobrazić. Jurek uniósł się i chcąc odwieść Łukasza od tej myśli zaczął
go całować. Coś w jego głowie kliknęło. Znowu poczuł, że jest w stanie dotknąć partnera.
Nieśmiało położył dłonie na jego nagich bokach i zacisnął je tam.
– Jeżeli chciałbyś
przestać… W jakimkolwiek momencie... Po prostu powiedz .
Jerzy nie chciał. Przesunął
dłońmi wyżej na łopatki mężczyzny i otarł się o niego, sprawiając, że wszystko nabrało
większego tempa. Ich ciała zaczęły poruszać się rytmicznie, ocierały się o
siebie, lecz to nie zaspokajało do końca ich potrzeb.
Pocałunki stały się
chaotyczne. Języki plątały się ze sobą, dłonie błądziły wszędzie, gdzie tylko
mogły. W końcu Łukasz oderwał się od warg Jurka i zaczął muskać policzek, a potem
chwycił w zęby jego ucho. Tym razem Gos nie zdążył się powstrzymać. Jęknął
głośno, gdy poczuł najpierw zęby, a potem wargi w miejscu, które jego zdaniem
nie powinno być tak erogenne! Było.
Zadygotał, a Łukasz,
wyraźnie zachęcony reakcją, zaczął całować płatek ucha mężczyzny raz za razem i
wciąż – bezustannie – aż Jurek znowu
zagryzł wargi… Nie na długo, kochanek bowiem od razu położył na nich kciuk, tym
samym sprawiając, że Jurek wypuścił
wargę z zacisku.
– Łukasz… – Westchnął,
gdy mężczyzna zaczął doprowadzać go do szału tymi wszystkimi całusami i ruchami
bioder.
– Połóż się. – Te słowa sprawiły, że w jednej chwili w
podbrzuszu poczuł dreszcze. Przełknął ślinę. Spojrzeniem obrzucił szybko
sylwetkę kochanka i zadrżał na myśl, co zaraz z nim zrobi. Osunął się z
powrotem płasko na pościel. Chwycił ją w dłonie, kiedy mężczyzna najpierw
umieścił jedno kolano między jego nogami, a potem drugie, zmuszając Jurka do
rozłożenia ich szerzej. Gos oblał się soczyście czerwienią na samą myśl, jak
musiał wyglądać w takiej pozycji i znowu poczuł jak wstyd pali mu policzki. Bardziej
jednak paliło go pożądanie. Wierzgnął, gdy Łukasz położył dłoń na jego męskości,
drażniąc ją przez spodnie. W końcu! Z ust wyrwał mu się niezidentyfikowany
dźwięk ulgi. Czekał na to tak długo… Chyba całą wieczność!
Poczuł na podbrzuszu
opuszki palców, gdy mężczyzna rozpinał mu spodnie. Wstrzymał oddech i uniósł biodra, żeby ułatwić mu zadanie. Po chwili leżał przed nim całkowicie nagi. Odsłonięty,
uległy, niemalże sparaliżowany, pogrążony w swojej nierozładowywanej od wielu
dni frustracji miał wrażenie, że cały świat, który do tej pory znał rozpada się
i tworzył na nowo.
Drgnął, gdy zauważył na
sobie uważne, pożądliwe spojrzenie. Uda zaczęły mu drżeć z nerwów na to, co mógł
myśleć mężczyzna. Czy mu się podobał? Takiego go sobie wyobrażał…?
Łukasz pochylił się nad
nim i, niech go piekło pochłonie, pocałował go po wewnętrznej stronie uda, tuż
obok erekcji. Dłońmi natomiast rozsunął szerzej nogi Jurka, przesuwając po nich
paznokciami. Gos jeszcze nigdy nie czuł się tak odsłonięty. Miał ochotę
przysłonić się dłońmi, albo czym szybciej złączyć nogi. Nie zrobił tego. Oglądał
twarz Łukasza i chyba nic nie wskazywało na to, że mógł mu się nie podobać.
Przeciwnie. Gdy mężczyzna składał miękkie pocałunki na wrażliwej skórze i
przesuwał po niej policzkiem i włosami, wyglądał jakby właśnie na to miał
ochotę – na dalsze odkrywanie każdej części ciała kochanka. Ciała, które
pierwszy raz w życiu było tak dotykane. Które drżało pod intensywnymi
pieszczotami i męskimi dłońmi… Męskimi wargami.
Tym razem nie
wstrzymywał się. Z ust wyrywały mu się czasami cichsze, a czasami głośniejsze
westchnięcia, gdy Łukasz drażnił opuszkami palców okolice jego krocza. Ustami
zbliżał się do miejsca, które nęciło najbardziej palącą potrzebą… Najpierw chwycił
go w dłoń i już to wystarczyło, żeby Jurek stracił rozum, lecz kiedy poczuł na członku
ciepły oddech, a zaraz potem obejmujące go usta, całkowicie oszalał. Wierzgnął,
dłonie zacisnął na pościeli tak mocno, że pobielały mu kłykcie, a potem uniósł
głowę, by zobaczyć najbardziej podniecający widok w życiu. Łukasza obejmującego
ustami pulsującą męskość i powoli poruszającą się głowę, gdy zaczął brać go
głębiej w usta, przymykając przy tym oczy.
Nie, nie, to było zbyt
wiele. Jerzy ledwo potrafił złapać oddech. Nie potrafił za to oderwać wzroku od
mężczyzny, który wydawał się równie podniecony, co on i właśnie spojrzał mu w
oczy. Zmrużył je i patrząc prosto w błękitne tęczówki, wsunął członka jeszcze
głębiej w usta. Jurek jęknął, całkowicie się poddając. Łukasz mógł z nim zrobić,
co tylko chciał. On mógł wyginać się tylko pod wpływem sprawnego języka i
wprawionych ust, które zdecydowanie wiedziały, jak sprawić mężczyźnie
przyjemność. Rozkosz targała jego ciałem, z każdą chwilą coraz bardziej paląca,
coraz bardziej nie do wytrzymania.
Po tym wszystkim, co
Łukasz z nim dzisiaj zrobił, wiedział, że nie wytrzyma długo. Czuł skurcze w
lędźwiach i w podbrzuszu. Zarówno język Łukasza, dociśnięty płasko do główki
penisa jak i dłoń na trzonie bardzo szybko mogły doprowadzić go do spełnienia. Nim
jednak do tego doszło, wszystko ustało. Jerzy sapnął. Uniósł się na łokciu, by
zobaczyć jak Łukasz patrzy na niego zadowolony i podsuwa się z powrotem do
góry. Usta miał wilgotne, a włosy w nieładzie, spojrzenie jednak wydawało się
całkowicie trzeźwe i usatysfakcjonowane.
– Potrzebujemy żelu – powiedział,
po czym docisnął wargi, te same, które przed chwilą obejmowały ciasno penisa,
do kącika usta Jerzego.
– W ostatniej
szufladzie po prawej – szepnął w napięciu, właśnie zdając sobie sprawę, co
takiego stanie się już za chwilę.
Przełknął ślinę,
podążając wzrokiem za ruchami mężczyzny. Poszukiwania żelu nie zajęły mu dłużej
niż dwadzieścia sekund – niezbyt długo, żeby przygotować się psychicznie do
tego, co zaraz miało się wydarzyć. Tak jakby wszystko to, co zrobił z nim
Łukasz nie pełniło tego zadania…
Gos ogarnął w napięciu
rozluźnioną twarz kochanka i speszył się. Chcąc przedłużyć ten moment złapał go
za rękę, by przytrzymać go na odpowiedniej wysokości i pocałował go od razu
wsuwając język między jego wargi. Smak
który poczuł, własny smak, sprawił, że na ciele stanęły mu wszystkie
włoski, a członek drgnął wyraźnie.
Przymknął oczy. Odważył
się przejechać zachłannie dłońmi po całym torsie kochanka, aż w końcu, w
przypływie odwagi rozpiął mu spodnie. Serce biło mu jak oszalałe, kiedy wsunął
dłoń do środka i położył ją na
nabrzmiałej męskości. Łukasz również nie podejrzewał partnera o taką śmiałość i
był zaskoczony tym nagłym dotykiem. Nie zmieniało to jednak faktu, że drgnął
seksownie i westchnął. Zrekompensował tym Jurkowi cały niepokój i strach, nie
istniał bowiem dla Gosa piękniejszy widok niż kochanek targany przyjemnością
wywołaną jego dotykiem.
Mężczyzna trwał chwilę
w tej pozycji, jednak nie pozwolił Jurkowi kontynuować. Odsunął się i ruchami
bardziej chaotycznymi niż dotychczas zrzucił z siebie spodnie razem z bielizną.
Z kieszeni wyjął prezerwatywę i sprawnie naciągnął ją na stojącą dumnie
męskość. Nie przedłużał tego momentu, zsunął się niżej, gotowy powrócić do
tego, co miał w planach zaledwie chwilę temu… Nie zamierzał dłużej czekać,
zresztą Jurek też już nie wytrzymywał oczekiwania. Chciał tego, cholera, chciał
Łukasza.
Czy był jednak gotowy,
kiedy mężczyzna chwycił go za pośladki i zaczął je uciskać? Boże nie. Coś w nim
zaprotestowało, wnętrzności ścisnęły się, w gardle mu zaschło. Nawet pobladł z
nerwów, kiedy poczuł śliski, chłodny żel między pośladkami i palce.
Och.
To było elektryzujące.
Kolejne pocałunki,
ciche westchnięcia, wstyd, pragnienie… Dreszcze w podbrzuszu i zaciskające się
mięśnie, gdy Łukasz dotykał go tam. Iskry,
kiedy brał go w usta. Błagalne prośby, by nie znęcał się już nad nim, kiedy
obejmował ciasno wargami całą długość penisa i wsuwał w niego całą długość
palca.
Jurek wierzgał. Na
zmianę przygryzał wargi i mruczał coś gorączkowo. Nie potrafił tego znieść.
Miał wrażenie, że płonął, kiedy czuł jak Łukasz zaciskał wargi na erekcji i jak
on sam zaciskał się na jego palcu, który z każdą chwilą wsuwał się w niego
coraz szybciej i pewniej, rozciągając go.
Czuł coś takiego po raz
pierwszy. Było to nieznośne, drażniące, ale nie bolało. W połączeniu z gorącym
językiem sunącym po jego penisie tworzyło mieszankę nie do wytrzymania. Kazało mu
się wiercić, zaciskać dłonie i uciekać biodrami, i wić kompulsywnie w spazmach…
Ach.
Jak to się działo, że
kiedy był już na granicy, myśląc, że nie da rady więcej, Łukasz skutecznie
pokazywał mu, że to nie jest szczyt jego możliwości? Wyrywał z niego jeszcze
więcej, dawał mu jeszcze więcej – górował nad nim i ugniatał w dłoniach niczym
modelinę, sprawiając, że Jurek całkowicie podporządkowywał się jego ruchom i
pragnieniom. Sprawiał, że na skórze Jerzego zarosiły się kropelki potu, a
mięśnie nóg spinały i rozluźniały na zmianę.
Po chwili wypuścił z
ust pulsującą, nabrzmiałą erekcję i dotykał go jedynie tam. Jerzemu wydawało się, że to była ulga – w końcu mógł trzeźwo
myśleć, gdy nie czuł na sobie obezwładniającego dotyku języka i warg, jednak
wystarczyła tylko chwila, podczas której mógł dogłębnie poczuć, co to znaczy
dotyk wewnątrz, a zaczął wciskać
głowę w materac i z szeroko otwartymi oczami przyjmować dziwne, elektryzujące uczucie
rozpychania i dreszcze.
Palce wysunęły się z
niego. Sapnął i w jednej chwili wbił zamglone spojrzenie w kochanka, który
chwycił go za biodra. Uniósł je i podsunął się blisko, tak że ich ciała się
zetknęły. Jurek jęknął, kiedy poczuł penisa między swoimi pośladkami i wbił w
oczy Łukasza wyczekujący wzrok. Oblizał wargi.
Nieme pytanie zawisło
między nimi w powietrzu.
– Zrób to – Jerzy
odpowiedział na nie ponaglająco.
A potem poczuł jak
Łukasz nakierowuje na niego członka i przeciska się przez krąg mięśni, wchodząc
w niego powoli, do końca. Im głębiej się w niego wbijał tym wyżej się unosił aż
w końcu zawisł na wysokości twarzy Jerzego.
To był Łukasz, którego
Jerzy pragnął. Rozpłynął się pod nim, uchylił usta nie mogąc złapać oddechu.
Trząsł się w spazmach, gdy czuł rozpierające go gorąco i twardy narząd,
przywłaszczający sobie jego ciało na własność. Jęczał, czując, że już za późno
na wstyd, istniała tylko rozkosz i drugie ciało, które posuwało jego ciałem po pościeli.
Ich ruchy zaczynały się
zgrywać. Stawały się śmielsze. Wychodzili sobie naprzeciw, dążąc do jak
najszybszego zaspokojenia potrzeby. W którymś momencie, gdy ich ciała ścierały
się ze sobą w wyrobionym, szybkim rytmie, Łukasz zaczął całować mocno klatkę
piersiową kochanka, jego ramiona, obojczyki i szczękę, nie oszczędzając
wrażliwej skóry. Po chwili zarzucił nogi Jerzego na własne ramiona i ponownie
się nad nim pochylił. Nie mogli być już bliżej. Nie było żadnej dalszej
bariery, którą mogliby przekroczyć. Osiągnęli doskonałą symbiozę, a ich ciała
stanowiły jedność obezwładnione przyjemnością. Przyjemnością, której Jerzy nie
zdążył jeszcze poznać, a ta już atakowała go za każdym razem, gdy Łukasz wbijał
się pod kątem w jego ciało do samego końca. To obezwładniające uczucie kazało
mu wyginać się w łuk i naciskać stopami na ramiona kochanka i krzyczeć z
frustracji i rozkoszy jednocześnie.
Doszedł, czując jak
całe napięcie schodzi w niego w chwilę, a zostaje tylko przytłumiona rozkosz, bezsilność
ciała, delikatne drżenie… Znieruchomiał, zaciśnięte na kołdrze pięści
rozluźniły się. Głowa opadła płasko na poduszkę, a klatka piersiowa unosiła się
w szybkich oddechach.
Na chwilę wszystko
ustało. Potem jednak coraz szybsze pchnięcia przebiły się przez niedawny orgazm
i Jerzy zagryzł wargi, kiedy kochanek wbijał się w niego raz za razem, drażniąc
go i wystawiając nadwyrężone ciało na próbę. Na szczęście Łukasz doszedł zanim
doprowadził Jerzego do szaleństwa. Wyczerpany, opadł bez sił na leżące pod nim
ciało i uspokajał oddech.
To było ujmujące. Ociężały
Łukasz, jego włosy łaskoczące Gosa w twarz i opuszki palców, które wędrowały po
bokach ramion, by nie przerywać wspólnego kontaktu. Chwila spokoju była
potrzebna im obu.
Jerzy zbierał myśli,
chociaż te przepływały mu leniwie przez głowę. Nie zadręczał się. Było mu zbyt
dobrze, żeby rozpamiętywać niedawne zbliżenie. Żadne wątpliwości nie miały
prawa zaprzątać mu myśli, kiedy to było tak dobre.
Leżeli tak kilka minut.
Ich oddechy powoli się uspokoiły, tak samo bicie serc. Było spokojnie i… miło.
Obaj byli zmęczeni. Mimo to Łukasz w końcu uniósł głowę i spojrzał kochankowi w
twarz. Dłoń wsunął w jeszcze wilgotne włosy i zaczął je przeczesywać.
– Wszystko w porządku? –
zapytał cicho. Twarz miał wygładzoną i zrelaksowaną. Dobrze było widzieć go
takim. Zmęczenie i problemy zdecydowanie zbyt często na niej gościły.
– Jesteś dzisiaj wyjątkowo
troskliwy. – Jurek zmrużył oczy, uśmiechając się zadowolony.
– Mm, tylko dzisiaj –
szepnął. Podparł się na szerokiej piersi mężczyzny i przeturlał na skraj łóżka.
Jerzy wbił w niego niezadowolone spojrzenie, bo zdecydowanie wolał, kiedy
Łukasz grzecznie na nim leżał, a nie odchodził gdzieś… Nawet jeżeli było to
odejście tylko po to, by wyrzucić zużytą prezerwatywę i z powrotem. Jurek
musiał go mieć przy sobie w innym przypadku bowiem napady paniki znowu mogłyby
go zaatakować. Poza tym bał się, że Łukasz po tym wszystkim mógł chcieć wyjść.
To było dołujące, ale
seks Jurkowi właśnie z tym się kojarzył – z odejściem.
Na razie Łukasz nigdzie
się nie wybierał. Nieskrępowany nagością, sięgnął po chusteczki i zaraz wytarł brzuch,
ubrudzony spermą Jurka, a potem podał je mężczyźnie. Gos powtórzył tę czynność i
westchnął głośno, nie mogąc oderwać wzroku od ciała kochanka. Łukasz był dla
niego idealny…
– Chodź tu już –
zażądał, przesuwając ręką po wymiętoszonej pościeli, a kiedy mężczyzna się koło
niego położył, zaczął delikatnie przesuwać palcami po jego szyi i ramionach. Łukasz
przymknął oczy. – I nie pytaj głupio. Nie mogło być lepiej – szepnął,
wyznaczając palcami tylko sobie znaną drogę po jasnej skórze.
Za oknem zdążyło zrobić
się całkiem ciemno, a oni leżeli razem, pozwalając sobie na jeszcze odrobinę
przyjemności wywoływanej drobnymi całusami i delikatnymi muśnięciami, aż w
końcu zmęczony po ciężkim tygodniu Łukasz usnął z głową na ramieniu Jurka.
Gos okrył go
nieporadnie skrawkiem kołdry, na której leżeli i patrzył na pogrążoną we śnie
twarz. Nie był śpiący. Cholera, czekał na ten moment całe życie. Jeżeli
wszystko to, co przeżył miało prowadzić właśnie do tego momentu, to było warto.
Jeszcze mogło być
dobrze.
***
No hej! A to niespodzianka, co? Rzadko się u mnie zdarzają takie pikantne momenty... Właściwie to mogę to podpiąć pod pierwszy raz, bo wcześniej były jedynie jakieś zdawkowe sceny (jak sny Marcela). Mam nadzieję, że czytało Wam się... Miło :) Będę wdzięczna, jeżeli dacie znak jak mi poszło, bo sama nie jestem w stanie tego obiektywnie ocenić. Ostatnią scenę tak intensywnych zbliżeń pisałam ze cztery, czy pięć lat temu... Mogę więc z pewnością powiedzieć, że nie jest to coś, w czym pewnie się czuję, ale kurcze, nawet mi się podoba! Chciałam dać Jurkowi taką małą rekompensatę za to całe jego beznadziejne życie i mam nadzieję, że mi się udało.
Nie wiem jak Wy, ale sama nie jestem fanką zbyt długich i częstych opisów seksu. Jakoś tak je pomijam, chyba że naprawdę mnie zaintrygują, dlatego raczej nie ma co się spodziewać, że będzie teraz tu tego dużo, ale chyba pierwszy raz Jurka z facetem był warty tych kilku stron w Wordzie. :)
No i to byłoby tyle na dzisiaj. Do napisania w następnym miesiącu, trzymajcie się zdrowo! <3
Hej. Rozdział swietny. Scena zbliżenia opisana rewelacyjnie. Bardzo dobrze się to czytało i myślę że w tej sytuacji bardziej wulgarny opis seksu by nie pasował. Jurek był taki przeslodki a Łukasz spisał się na medal. Szkoda że nie chceszcesz poszaleć teraz z takimi scenami bo dobrze to wyszło. A Jurek myślę że po zasmakowania takiej rozkoszy nie zrezygnuje z tego tak szybko ;).pozdrawiam i weny oraz zdrówka. Ps. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam jak zobaczyłam następny rozdział a tu jeszcze bonus w postaci 18+.
OdpowiedzUsuńHej! Bardzo się cieszę, że jednak nie tylko w mojej opinii jakoś to wyszło :) Kto wie, może jeszcze jakieś sceny się pojawią, ale na razie nic nie obiecuje.
UsuńRównież pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
Świetne! Nawet nie jestem do końca pewna jak to skomentować.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że co za dużo to nie zdrowo. Raz na jakiś czas może być taki pikantny rozdział.
Pozdrawiam.
W takim razie widzę, że wychodzimy z podobnego założenia. ;)
UsuńRównież pozdrawiam!
Suuuper rozdział, bardzo fajnie napisana scena +18, tylko mam jedno pytanie: dlaczego Beata wtrąca się w prywatne życie swojego szefa, w końcu chyba nie jest aż tak bliską przyjaciółką, aby mieć jakiekolwiek prawo ingerować w jego prywatne sprawy, w końcu Łukasz to ich szef i nie za bardzo rozumiem tą sytuację że on w ogóle zamartwia się tym iż jego asystentka ma inne zdanie co do jego decyzji odnośnie jego prywatnego życia...
OdpowiedzUsuńBeacie bardziej zależy na Marcinie, to z nim się przyjaźni i to jego dobro się dla niej liczy, dlatego bierze jego stronę. Ma nadzieje, że Marcin z Łukaszem jeszcze się zejdą, co również dla niej byłoby najlepszym rozwiązaniem - firma wtedy zapewne funkcjonowałaby jak wcześniej, a teraz jej losy stoją pod znakiem zapytania.
UsuńA to że Łukasz się zamartwia wynika z tego, że firma nie należy tylko do niego. Marcin również ma coś do powiedzenia i jest to głos znaczący, przynajmniej dopóki nie dojdą do jakiegoś porozumienia, co chcą zrobić dalej.
Ach jakby mnie mogło nie być w takim momencie - Jerzy zostawia swoje lęki i niepewności za sobą i wieelki krok dla chłopaków w ich relacji. Na początku byłam pewna, ze Jurek jednak ulegnie swoim obawom i raczej powie coś Łukaszowi o zwolnieniu tempa albo danie Łukaszowi czasu i przestrzeni (czyli po prostu się wycofa i Łukasz będzie go "gonił")a tu niespodzianka... bardzo miła^^ króliczek nie uciekł a zdecydowany i męski Jerzy zapowiadający że świat się może od nich odpierdolić to jest to!
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o scenę +18 to wyszła bardzo dobrze- jest napisana z wyczuciem, nie za wulgarnie ani nie zbyt wzniośle i dziwnie (niektóre opisy przyprawiają o śmiech i wołają o litość jeśli chodzi o podstawy anatomii) Cenie Twoje opowiadania bo jest w sam raz wszystkiego. Lubię opowiadania w których poznajemy bohaterów, przeszłość, motywacje i możemy zobaczyć uczucia, emocje (dlaczego się zakochują i są razem) czyli nawiązujemy jakąś relację, a nie tylko czytanie o seksach w różnych pozycjach i ewentualne mechaniczne zapewnienia o miłości. osobiście po prostu mnie nudzą kilometrowe sceny seksu w każdym rozdziale i bywa że nawet nie czytam tych opisów i niestety często okazuje się, że dalej to już nawet nie ma czego czytać. są tylko opisy seksy i jego okoliczności (aż strach co tacy autorzy myślą o związkach skoro można pomyśleć, że liczy się tylko seks (już nie mówię o tym jakże chorym pomyśle jak to z gwałtu powstaje "piękna miłość"). Dla niektórych na tym bazuje cały pomysł na opowiadanie, ale to już wtedy raczej powinno być oznaczone - moje porno fantazje. Bardzo mnie to irytuje - bo serio, powoli już nie mam co czytać :/ Więc dużo pisz:D
pozdrawiam
Inka
A tu niespodzianka – to Jerzy wyszedł z inicjatywą! I też mi się podoba taki Gos, zdecydowanie ostatnio jego charakterek został utemperowany na rzecz strachu i niepewności, ale już powoli wraca do siebie.
UsuńI cieszę się, że scena wyszła dobrze, trochę nad nią kombinowałam, żeby właśnie nie przesadzić ani w jedną ani w drugą stronę. Natomiast mogłabym powiedzieć dokładnie to samo, widać, że mamy podobne wymagania co do opowiadań :D
Chciałabym pisać więcej, ale jakoś tak strasznie nas zasypują na studiach i nie mogę pisać w spokoju, kiedy wiem, że wisi nade mną jakiś termin. :/
Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam!
Och kurcze :) Jureczek tym razem nie stchórzył a nawet sam co nieco zainicjował 😍 Bardzo fajnie Ci wyszła ta scena - naprawdę czytałam z wypiekami na twarzy ;) Zastanawiam się czy to dobry pomysł żeby Jurek odszedł z firmy? Z jednej strony tak, bo mógłby zacząć gdzieś indziej z czystym kontem, no i nikt by na niego krzywo nie patrzył że spotyka się z Łukaszem, a z drugiej to trochę też jego firma, wiem że nie jest właścicielem, ale to co stworzyli z ojcem jest teraz jej częścią. No sama nie wiem jak byłoby lepiej... A jeśli chodzi o częstotliwość scen erotycznych, to ja tam lubię takie sceny 😁 Wiadomo, że nie w każdym rozdziale, ale co któryś jak najbardziej 😉 Bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie 😘
OdpowiedzUsuńWidzę, że chyba wszyscy spodziewali się po Jurku tchórzostwa :D Dobrze, że zaskoczył (i to w miarę pozytywnie). Natomiast co do firmy, to myślę, że przez to, że przeszła na Łukasza, a Stanisław zrobił mu takie świństwo, to już nie czuje do niej przywiązania. Tym bardziej kiedy ma wrażenie, że wszyscy są przeciwko niemu, a on nie ma tam zbyt wiele do powiedzenia. A co do takich scen to chyba jeszcze się pojawią, ale zobaczymy ;)
UsuńTeż dziękuję i pozdrawiam!
Cześć!
OdpowiedzUsuńNa wstępie chciałbym przeprosić, że nie skomentowałem dwóch poprzednich rozdziałów, ale najzwyczajniej w świecie nie wyrabiam się z innymi obowiązkami. Mógłbym napisać, jak bardzo izolacja i natłok uczelnianych zadań negatywnie wypływają na moje samopoczucie, ale przecież wszyscy mamy swoje problemy i każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu odczuwa skutki kwarantanny.
Jeśli chodzi o ostatnie wydarzenia z życia Łukasza i Jurka, to w zasadzie nie mam za wiele do powiedzenia. W innych okolicznościach pewnie odniósłbym się do mniej znaczących fragmentów i bardziej rozbudowałby swój komentarz, ale z wiadomych powodów tego nie zrobię. Wypowiem się więc pokrótce tylko na temat fragmentu, który zdominował powyższy rozdział.
Powiem tak, biorąc pod uwagę inne opowiadania w Internecie, które przeczytałem i w których pojawiły się sceny łóżkowe, to bez wątpienia stanęłaś na wysokości zadania i osiągnęłaś jeden z lepszych rezultatów. Opisy były odpowiednio wyważone, nie wymyślałaś jakichś irracjonalnych nazw dla penisów, poza tym wszystko brzmiało naturalnie i prawdziwie. Nie chcę, żeby to zabrzmiało dziwnie i dwuznacznie, ale widać, że znasz się na rzeczy. :D Inne opowiadania, a przynajmniej te, z którymi ja miałem do czynienia, były pisane przez osoby, które ani nie miały za sobą żadnych doświadczeń seksualnych, ani nie bardzo wiedziały, jak to wszystko działa. Pomijając kuriozalne nazewnictwo i zupełnie nierealne scenariusze (wolę tego nie nazywać fantazjami, bo mam pewne granice :D), bawią mnie opisy, w których widać braki w wiedzy na temat budowy i działania ciał zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
Na koniec chciałbym jeszcze dodać, że trochę zaskoczył mnie fakt, że to Jurek był stroną pasywną. Nie spodziewałem się, że przy pierwszym zbliżeniu się na to zgodzi.
Pozdrawiam!
Cześć!
UsuńJak najbardziej wszystko rozumiem, mam wrażenie, że przez tę izolację coraz bardziej nic się nie chce i pomimo że niby jest więcej czasu, to jakoś tak strasznie umyka.
Bardzo się cieszę, że scena łóżkowa wypadła dobrze, a nawet lepiej niż na innych blogach, które czytałeś. Biorąc pod uwagę Twoje często krytyczne uwagi tym bardziej mi miło, że stanęłam na wysokości zadania, a całość wyszła prawdziwie. Nie będę się odnosić do własnych doświadczeń, ale jak wyszło dobrze, to się cieszę xD
I właśnie zastanawiałam się w jakiej konfiguracji Wy, czytelnicy, widzieliście Łukasza i Jurka ;) Dla mnie jednak to właśnie Jurek, przynajmniej w tym momencie życia, pasuje idealnie na stronę pasywną.
Dzięki za komentarz i również pozdrawiam!
Nie twierdzę, że Jurek nie miał prawa odnaleźć się w roli pasywnej. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że przez większość swojego życia miał wyłącznie doświadczenia heteroseksualne, to wydaję mi się, że przy pierwszym zbliżeniu łatwiej byłoby mu się odnaleźć właśnie w roli osoby dominującej. Co oczywiście nie znaczy, że popełniłaś jakiś błąd. Bo nie popełniłaś. :) Po prostu Jurek szybciej poradził sobie z pewnymi blokadami w głowie, niż można by było przypuszczać na podstawie ostatnich wydarzeń z jego życia.
UsuńCóż, tłumaczyłem Ci już kiedyś, dlaczego głównie skupiam się na tym, co mi się nie podoba. W każdym razie obiecuję, że od teraz postaram się mocniej podkreślać pozytywy, żebyś nie myślała, że tylko się czepiam. Aż tak straszny nie jestem. :D
Jeszcze raz pozdrawiam!
Witam,czy już coś wiadomo kiedy mniej więcej będzie następny rozdział?
OdpowiedzUsuńWitam, niestety nie jestem w stanie tego określić. Powoli idzie do przodu :)
UsuńRozdział świetny, ale mam jeden problem, czy wyraz gówno nie powinien być użyty w formie celownika (komu?, czemu?) gównu? Bo jakoś tak mi zgrzytnęło. Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe. Po skończeniu całego tekstu zabiorę się za poprawki i postaram się wyeliminować przynajmniej trochę błędów. Dzięki za zwrócenie uwagi.
UsuńRównież pozdrawiam!