Rozdział 32: Niepewności
Obudził się czując
ciepłą dłoń na policzku, która gładziła delikatnie jego skórę. Było mu błogo.
Trwał w stanie zawieszenia między jawą a snem i żeby zatrzymać to uczucie, otoczył
się szczelnie miękką pościelą, zatopił w nią głębiej i odetchnął sennie, czując
lekkie muśnięcia opuszek palców na całym policzku, brodzie, ustach, na łuku
brwiowym i skroni. Mógłby się zatrzymać w tej chwili na zawsze. Chciałby tego.
Brak myśli w głowie, całkowita beztroska, ciepło i czułość…
Ile on by oddał, żeby
mieć to przez cały czas.
Palce powoli
powędrowały wyżej aż zatopiły się w kasztanowych włosach i zaczęły przeczesywać
je wolno, tak że Jurek już prawie znowu pogrążył się we śnie. Przypominało mu
to jak we wczesnym dzieciństwie rodzice wybudzali go powoli, by rozpoczął
kolejny, wielki dzień.
Ten dzień nie będzie
wielki, tak jak i ostatnie nie były.
Senny stan odchodził.
Błogość ustawała. Serce zatrzepotało szybciej i głośniej, przypominając sobie o
czymś, co do głowy Jurka dotarło dopiero po sekundzie. Otworzył oczy,
zaciągając się powietrzem i gdy tylko to zrobił, wychylił się przez brzeg
łóżka. Zaczął wymiotować. Ostry zapach wymiocin uderzył go w nozdrza, a gorzki,
cierpki smak osiadł mu na ustach. Trząsł się, kiedy żołądek wyrzucał z siebie
porcje niestrawionego jedzenia i alkoholu. Torsje trwały chwilę. Żałość trwała
znacznie dłużej.