poniedziałek, 23 września 2019

Zostań o poranku: Rozdział 22


Rozdział 22: Rozłam

Słońce stało już wysoko na niebie, kiedy powieki Jurka w końcu się uchyliły; a uchyliły się powoli i ociężale, ukazując szare, przekrwione oczy. Te wpatrywały się chwilę w sufit, zanim dotarło do niego, gdzie się znajdował.
Wstał powoli, chwytając się za głowę, która pulsowała tępym bólem. Pod dłonią, na brzegu włosów, wyczuł wyraźnego guza. Jęknął chrapliwie, wygrzebując się z pościeli. Trudno mu było utrzymać oczy otwarte – promienie słońca, które wpadały przez oszkloną ścianę nie pozwalały im odpocząć, a na dodatek jaskrawość ta powodowała jeszcze większy ból w czaszce.
Chociaż nie tylko ona go bolała. Brzuch, zaciśnięty niczym supeł, buntował się chcąc wyrzucić z siebie cały alkohol, który mógł w nim pozostać.
Jurek ledwo zdążył do łazienki, a już wymiotował, uwieszając głowę nad muszlą klozetową.  Zapach detergentów jeszcze bardziej podrażnił mu żołądek, wnętrzności kurczyły się i rozkurczały na zmianę, a głowa nawet na chwilę nie przestawała mu doskwierać. W pewnym momencie, nie mając siły na nic innego, oparł się policzkiem o deskę i przymknął oczy.
Bolało go dosłownie wszystko. Do tego stopnia, że zastanawiał się czy przypadkiem, jakimś cudem, nie trafił wczoraj na ring bokserski albo nie wylądował pod czyimiś kołami.
Tak upłynęły mu kolejne dwie godziny, podczas których Gos nawet nie miał siły pomyśleć, że nigdy więcej nie weźmie alkoholu do ust. Jego myśli jakby nie istniały. Czuł jedynie ogromny dyskomfort, obrzydliwy, gorzki smak wymiocin, nieznośne pulsowanie i protest każdej jednej cząstki ciała, gdy wykonywał najmniejszy ruch.
To była męka. Pokiereszowana głowa była jedynie wierzchołkiem góry lodowej na tle kaca, który go męczył.

sobota, 14 września 2019

Zostań o poranku: Rozdział 21


Rozdział 21: Na terenie wroga


Kolejne dni były niczym sinusoida. Raz było dobrze, wyśmienicie wręcz, jak wtedy w mikołajki, by zaraz kompletnie się odmienić. Dlatego kiedy Jurek wstawał, nie nastawiał się szczególnie dobrze, ani źle. Zastanawiał się tylko, czy będzie to kolejny przyjemny dzień, czy może ten drugi – pełen napięcia, nerwów, kąśliwych słów czy chłodnych spojrzeń… Myślał też o ostatnich wydarzeniach, o tym jak niby ma rozwiązać się sytuacja z Dębą i kiedy przyjdzie im się spotkać ponownie; w końcu zima przyszła do nich niespodziewanie.
W nadziei oglądał prognozy pogody, które zapowiadały, że niedługo miało zrobić się cieplej, a śnieg miał się roztopić, ale obawy nie mijały, zwłaszcza kiedy patrzył za okno na grubą warstwę białego puchu.
Z jednej strony martwił się, że do wyścigów już nie dojdzie, z drugiej obawiał się samego spotkania z Dębskim, a także jego siostrą.
Najgorsze jednak było to, że nie miał żadnych informacji.
Oczywiście Jurek nie stresował się tylko tym.  Aktualnie stresował się całkiem czymś innym. Stał właśnie przed lustrem, przyglądając się odbiciu i zastanawiał się, w co on się, do cholery, wpakował. Za kilka minut bowiem miał wychodzić, a właściwie wyjeżdżać i to do tego w nieznane.