sobota, 28 grudnia 2019

Zostań o poranku: Rozdział 25


Rozdział 25: Niemożliwe

Dwa samochody pędziły w szaleńczym wyścigu, jeden tuż za drugim, a emocje obserwujących ich ludzi sięgały zenitu. Z boku wyglądało to spektakularnie. Biorąc pod uwagę, jak prezentowały się auta musiało się na nie bardzo przyjemnie patrzeć. Bentley w kolorze butelkowej zieleni lśnił odbijając światła pochodni, przyciągał wzrok i budził zazdrość niejednego zawodnika, audi Sandry zaś parło do przodu, nie dając Jurkowi żadnych szans…
Tak przynajmniej wyglądało to z perspektywy widzów.  
Jurek bowiem specjalnie nie dociskał gazu do dechy, nie denerwował się i nie bał, że coś pójdzie nie po jego myśli. Nie podzielał ekscytacji widowni. Siedział Sandrze na ogonie i czuł ten specyficzny dreszczyk emocji, który urzekł go za pierwszym razem, ale był spokojny i zrelaksowany. Palcami postukiwał o kierownicę, a wzrok czujnie wbijał w tor.
Pomimo decyzji, którą podjął nie chciał dać Sandrze odczuć, że odpuścił. Kobieta najprawdopodobniej obraziłaby się za to śmiertelnie, a znając jej temperament może i nie odbyłoby się bez rękoczynów. Jurek natomiast chciał to zakończyć z klasą, tak jak na niego przystało.
Miał wrażenie, że wszyscy śledzą uważnie każdy jego ruch, chociaż tak naprawdę niewiele go było widać zza szyby samochodu, a już zwłaszcza, kiedy znikał za drzewami. Tam, kiedy droga robiła się wyboista i piaszczysta zwalniali z Sandrą do bezpiecznych prędkości. Oboje czuli, że nic im nie zagraża ze strony drugiego, więc nie wygłupiali się tak bardzo – w końcu to nie był sezon na takie ściganie, drogi były wilgotne i łatwo było o poślizg.
Jurek cieszył się, że kobieta nie chce się popisać za bardzo i nie daje się zgłupieć. Chociaż może to dlatego, że ciągle prowadziła. Gos czasami zbliżał się do jej tyłów, kilka razy nawet  się z nią zrównał, jednak mijały ledwie sekundy, nim Sandra zostawiała go odrobinę za sobą.