Rozdział 23: Zbyt wiele
Informacja ta dochodziła do
niego powoli, wprawiając go w coraz większą zadumę. Potrzebował chwili, by
przeanalizować sytuację, by przemyśleć to wszystko, a im dłużej myślał, trwając
w zawieszaniu, tym bardziej sprzeczne emocje w nim szalały.
Cieszył się.
I był przerażony.
Uśmiech, który powoli miał
wykwitnąć na jego twarzy, przykryło zasępienie. Potem znowu poczuł, że chce się
uśmiechnąć i równie szybko wróciła do niego początkowa dezorientacja. Dlatego
też trwał w bezruchu, a żaden mięsień jego twarzy nawet nie drgnął.
Był bombardowany uczuciami,
wspomnieniami i słowami, których ostatnio był świadkiem. Huragan w jego głowie
wzmagał się, żołądek zacisnął w supeł, a brwi zmarszczyły się. Była to jego
pierwsza reakcja, która wywołała za sobą lawinę następnych; Jurek pobladł, palce
splótł nerwowo pod stolikiem, z tyłu potylicy i na karku poczuł gorące,
nieprzyjemne dreszcze. Jakby się bał. Bał się, ale wciąż gdzieś po drugiej
stronie własnej głowy czuł radość.
Ta idealna para w końcu rozpadła
się na dwie, oddzielne połówki! Coś co wydawało się całością, niczym jebana
pomarańcza, rozłamało się! Czy było to aż takie dziwne? Kiedy patrzyło się na
taką pomarańczę pierwsze co rzucało się w oczy to gruba skóra. To ona spalała cały
środek. Środek, który po odkryciu był podatny na zranienia. Wystarczyło tylko
nacisnąć, a już pękał. Wcale nie stanowił nierozłącznej całości.
Z nimi było tak samo.