Jerzy patrzył w osłupieniu na kobietę, która stała przed nim, a wokół siebie zgromadziła całkiem pokaźne grono gapiów. Jej włosy były rozwiane u dołu, a od nasady ściskała je żółta, materiałowa opaska, wyraźnie kontrastując z czarnym kolorem kosmyków. Poza tym Alicja nie miała na sobie żadnego makijażu i wyglądała trochę inaczej, kiedy jej ust nie zdobiła soczysta czerwień, ale wciąż… Była przepiękna.
Śmiała się subtelnie, unosząc dłoń do ust i patrzyła z sympatią na kogoś, kto właśnie ją rozbawił. Wydawała się odległa i nieuchwytna, mimo że przecież stała kilka metrów dalej. Ubrana w dżinsy z wysokim stanem, grubą, jasną bluzę i z zarzuconą na ramiona czarną kurtką nie prezentowała się gorzej niż w długiej, lejącej sukni.
– Kurde, Jurek, na pewno wszystko w porządku? Może masz jakiś zawał…? – szepnął do niego Janek, kiedy to mężczyzna dalej pogrążony był we własnym świecie.
– Wszystko ze mną w jak najlepszym porządku. To chyba był szok – odpowiedział, ledwo co mogąc odwrócić spojrzenie od kobiety, by skierować je na chłopaka. Janek przyglądał mu się podejrzliwie. Miał splecione ręce na piersi i był wyjątkowo niezadowolony.
– To było głupie – wymamrotał spuszczając wzrok. Jerzy w duchu przyznał mu rację.